wtorek, 30 września 2014

18."Kofam Cię"

Dzień dobry:)

Dziś na szybko i spontanicznie, nic nie było w planach, ale to córcia te plany ułożyła:)

Po zjedzonym śniadanku idziemy do łazienki myć ząbki i nagle Wiki się przytula i mówi "Mamuuuusia" a ja zwykle odpowiadam jej na to " Córuuuusia". Ale moje słoneczko na tym nie skończyło i powiedziało "

Kofam Cię" <3

Pewnie się zdziwią niektórzy z czego się tak cieszę:) Ano z tego, że to Wiki sama po raz pierwszy powiedziała te słowa. Zwykle to ja sama ją wypytywałam czy kocha, a ona mówiła tylko "tak". Dziś sama podjęła temat, a ja jestem najszczęśliwszą mamą na świecie:)

A pisze o tym dlatego, aby to nasze małe wielkie święto było upamiętnione. Żeby moja mała kiedy troszkę podrośnie przeczytała tego posta i zobaczyła jak ruda matka wariatka się cieszyła:)






sobota, 27 września 2014

17.Krzyżyki:)

Dziś na szybko o moich krzyżykach:) Mam wrażenie, że troszkę je zaniedbałam:) W zamyśle blog miał być głównie o krzyżykach, ale w praktyce różnie to wychodzi:)

Być może dlatego, że było lato, a latem siłą rzeczy wyszywam mniej. Korzystamy z Wikusią ze słońca i świeżego powietrza:)

Ale zbliża się jesień, którą kocham za to, że często jest szaro, zimno i leje i bez wyrzutów sumienia można siedzieć w domu, pić coś ciepłego i krzyżykować całe długie jesienne popołudnie i wieczór:) Zimę też za to lubię :) No bo przecież nie za mróz i śnieg?!

No ale do rzeczy. Od jakiegoś czasu kupuję gazetki Haft gobelinowy:) Są tam same cuda, które najchętniej wszystkie naraz bym wyszywała:) Zwykle wyszywałam na kanwie drobnej całe krzyżyki, ale wybrałam sobie pewien gobelin, który chciałam wyszyć haftem gobelinowym. Zakupiłam więc specjalna kanwę o większych oczkach, ponieważ chciałam wyszywać półkrzyżykami.

A zamarzył mi się ten oto obraz KLIK

Moje prace posuwały się małymi kroczkami, bo zawsze coś:) A druga sprawa jest taka, że obraz jest po pierwsze dość duży, no największy w zasadzie w mojej dotychczasowej karierze hafciarskiej, a po drugie, nie spodobało mi się haftowanie półkrzyżykiem. Wolę całe krzyżyki, no ale dzieło trzeba dokończyć. pocieszający jest fakt, że taką techniką wyszywanie idzie o wiele szybciej:)

Moja praca póki co wygląda o tak:


Ten bałagan jest oczywiście artystyczny:)

No teraz już tak:)


Czyli podstawę, cały dół mamy:) Jeszcze 3 takie części i będę w domu:)

No nie mogę zapomnieć o mojej pomocnicy:)

"Mama syjemy!!"

Od kilku dni praca niestety leży, bo troszkę innych robótek się pojawiło, ale o tym niebawem, jak będę się mogła pochwalić:)

Ciao!!!



czwartek, 25 września 2014

16.Tort:)

Witajcie!!!

Dziś postanowiłam podzielić się z Wami tym, co najbardziej kocham piec- tortem:)
Właściwie nie samo pieczenie kocham, a przystrajanie :) Pomysłów milion na minutę:)
Nie jestem uzdolniona plastycznie, także na moich tortach nie zobaczycie żadnych figurek z masy cukrowej. Ani tortu oblepionego sama masą cukrową. Po prostu nie lubię takich tortów:)

Lubię takie, które nie są zbyt słodkie i nie mają tony masy lub bitej śmietany. Lubię gdy delikatna słodycz jest przełamana nutką goryczki ( kawa, ciemne kakao) lub kwasu ( np. cytrynka, wiśnie).

Piec torty nauczyła mnie sąsiadka babci, świętej pamięci Pani Ala za co jestem jej ogromnie wdzięczna:)

No to zaczynamy!!!

Najpierw robimy biszkopt. Potrzebujemy następujących składników:
- szklanka mąki
- 3/4 szklanki cukru
- cukier waniliowy
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 5 jajek
- szczypta soli
- 2 łyżki oleju
- 2 łyżki gorącej wody

Na początek oddzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy ze szczypta soli. Gdy się spienią, dodajemy partiami cukier i ubijamy na sztywną pianę. Następnie zmniejszamy obroty miksera na jedynkę i dodajemy po jednym żółtku. Potem wsypujemy cukier waniliowy. Do takiej masy jajecznej przesiewamy mąkę i proszek do pieczenia. Na koniec dodajemy olej i wodę. Gotową masę przelewamy to wysmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą tortownicy i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 30 minut. Po upływie podanego czasu wyłączamy piekarnik, pomalutku uchylamy drzwiczki i tak zostawiamy biszkopt do ostygnięcia.

Rada nr 1
Jeśli macie ochotę na biszkopt ciemny ( kakaowy) należy przygotować niepełną szklankę mąki i dopełnić ją własnie kakao.

Rada nr 2 
Przepis który podałam jest odpowiedni na mniejsza tortownicę. Spokojnie podzielicie go na 3 płaty. Jeśli pieczecie w dużej tortownicy zalecam zrobić biszkopt z 1 i 1/2 porcji.

Masa budyniowa 

-1/2 litra mleka
- 2 budynie waniliowe lub śmietankowe
- 200 gram masła
- sok z 1 cytryny
- 1/2 szklanki cukru pudru

Najpierw gotujemy budyń tak jak napisano na opakowaniu ale z zachowaniem proporcji 2 budynie na pół litra mleka. Budyń ma wyjść gęsty. Następnie miksujemy masło z cukrem pudrem. Do takiej masy dodajemy stopniowo ( najlepiej po łyżce) zimny budyń ( musi być zimny, gdyż inaczej masło się zważy). Miksujemy na gładko, następnie wyciskamy sok z cytryny i dodajemy do masy według uznania.

Teraz robimy poncz. A w jaki sposób? Po prostu robimy bardzo mocna herbatę. Jeśli tort będą jedli sami dorośli, można dodać do niego odrobinę spirytusu.

Wystudzony biszkopt przekrawamy na 3 płaty. Pierwszy z nich układamy na paterze i delikatnie ponczujemy. Następnie nakładamy cienką warstwę dżemu, najlepiej kwaskowego. Polecam wiśniowy, z czarnej porzeczki lub powidła śliwkowe:)

Masę dzielimy na trzy części, dwie mniejsze i jedna większą. Największą część zostawiamy na koniec.
Na warstwę dżemu kładziemy pierwszą część masy, przykrywamy drugim płatem biszkopta i lekko dociskamy. Następnie znów ponczujemy, ale jeszcze delikatniej niż pierwszy płat. Kładziemy drugą część masy i kładziemy trzeci płat biszkopta. Nakładamy pozostała masę na górę oraz boki tortu. Przystrajamy według uznania.

Możemy położyć dookoła owoce a środek zalać tężejącą galaretką. Można polać polewą czekoladową. Naprawdę ile głów, tyle pomysłów:) Ja lubię różne masy, dlatego do każdej części  dodaję coś innego, np. kawę rozpuszczalną, kakao czy drobno pokrojone owoce.

oto galeria niektórych moich dzieł. Niestety nie będzie ich dużo, gdyż większośćć zdjęć przepadła wraz z padniętym dyskiem:)

Tort na imieniny teściowej.

Tort na 5 urodziny siostrzeńca robiony wspólnie z siostrą.

18- STKA TATY:)

Urodzinowy dla siostry

Tyle się zachowało:) Mam nadzieję, że narobiłam Wam smaka:)

See you!!





poniedziałek, 22 września 2014

15.Miła niespodzianka:)

Witajcie drodzy czytelnicy:)

Poniedziałek zaczynamy nowym postem, a nowy post nie sposób zacząć inaczej jak słowami:

POLSKA MISTRZEM ŚWIATA W SIATKÓWCE!!!!!!!!!!!!!

Dziękujemy!!!

A teraz planowany post:)

Ubiegły tydzień obfitował w piękną pogodę. Żal było siedzieć na podwórku, więc wybrałyśmy się na spacer do cioci Ani i małej Majeczki. Wiki i Majeczka są niemal rówieśnicami, dzieli je zaledwie półtora miesiąca no i są kuzynkami:)

Dziewczynki bawiły się w piaskownicy, a ich mamy, dwie zapalone rękodzielniczki, mogły wypić kawkę i trochę poplotkować:)

Ciocia Ania - ciekawa osobowość, kochająca rękodzieło tak jak Ruda:) Jednak różnimy się pod względem tworów, które spod naszych rąk wychodzą:)
Ruda jak wiecie lubi tworzyć pejzaże, widoki, święte postacie( czy postaci?), portrety, kartki, zakładki i co tam jeszcze do głowy wpadnie:)

Zaś ciocia Ania tworzy zupełnie inne cuda:) Zachwycam się wszystkimi jej dziełami, ale jedno szczególnie przypadło mi do gustu:) A mianowicie słodka poszewka na podusie:) A ciocia Ania dobra dusza tą poszewkę nam podarowała:) A ja z dumą się nią chwalę:)


Podusia jak widać na zdjęciu jest urocza. W kolorze delikatnej szarości i pudrowego różu. Urzekły mnie najbardziej kuleczki, którymi jest obszyta:)

No i ten motyw gwiazdkowy, mój ulubiony:)


A kto został prawowitą właścicielką? No chyba nikt z Was nie ma wątpliwości:) Ja nie miałam:)

Podusia na stałe zagościła w Wikusiowym łóżeczku:)

Ciociu Klociu dziękujemy!!!

A jeśli i Wy pragniecie mieć coś wyjątkowego, marzycie o podusi z wyjątkowym wzorem, brakuje Wam coś w wystroju domu, pokoju to zaglądnijcie do naszej cioci Ani, bo Ona spełnia marzenia:) 

P.S. Post nie jest sponsorowany. Jest jedynie naszym podziękowaniem:)




czwartek, 11 września 2014

14.Moja pierwsza pasja:)

Dziś o pasji, która jako pierwsza pojawiła się w moim życiu i trwa do dziś.

A jaka to pasja? Kto mnie zna, ten wie, że chodzi o czytanie książek:) Uwielbiam, kocham, ubóstwiam czytać. :)

Moja miłość zaczęła się w przedszkolu, 20 lat temu, kiedy to pani przedszkolanka, zaprowadziła nas po raz pierwszy do biblioteki publicznej:) To było coś:) Każdy mógł założyć sobie kartę i wybrać po jednej książce:) Mój wybór padł na książkę pod tytułem "Czerwony balonik". Pamiętam jak się ucieszyłam, gdy któraś z moich młodszych sióstr przyniosła kilka lat później to książkę do domu:)

Najbardziej lubię moment, kiedy książka trafia w moje ręce, robię sobie pyszna kawkę i zasiadam do czytania:)

Uwielbiam czytać w deszcz, gdy nie ma nikogo w domu lub gdy Wiki śpi i panuje wszech obecna cisza:)

Lubię chodzić do biblioteki i szperać w półkach w poszukiwaniu perełek. Ale jeszcze bardziej lubię książki mieć na własność:) Podczas studiów co miesiąc przeznaczałam około 50 złotych na nowe książki. Kupowałam ich zwykle siedem, osiem. Tak, tak za 50 zł aż tyle:) Trzeba wiedzieć, gdzie szukać:)

Oto część mojego zbioru:



Bardzo lubię moje perełki przekładać, zmieniać koncepcje ustawienia:) A najbardziej lubi mi w tym pomagać córcia:) Chyba też będzie kochać czytać:)

A następnym razem będzie o moich ulubionych książkach i autorach:) 


niedziela, 7 września 2014

13.Nowe twory:)

Witajcie drodzy czytelnicy:) Przybywa Was, z czego ogromnie się cieszę:)

Może posty nie są regularnie, ale ja wolę spontaniczność:) Mam o czym pisać, to piszę, nie mam- nie piszę:)

Wiki śpi, mam zatem czas, żeby wreszcie coś naskrobać:)

Byliśmy na Mszy Świętej i staliśmy przed kościółkiem. Przed nami stała rodzina- mama, tata, syn i córka. Dziewczynka lat około 13 miała na sobie czarne botki. Wiki się przyglądała jej jakiś czas, a potem zaczęła wołać: "Mamo zobacz gumiaki".:) Nie skończyło się na jednym zdaniu, ale na ciągłym powtarzaniu, mamo zobacz mają gumiaki:) Pękaliśmy ze śmiechu, oczywiście z uwagi na miejsce, tłumionego:) Jednym słowem, było wesoło, bo w Wiki dzisiaj coś wstąpiło i biegała jak szalona. Dla mnie z dzisiejszego dnia jedna nauczka, nie zakładać białych rajstopek:)

A na blogu ostatnio mnie  mało, a to dlatego, że korzystamy z każdego promienia słońca. Chodzimy na spacery, bawimy się w piaskownicy, no i huśtawka na trzepaku obowiązkowo tez musi być.

A kiedy jesteśmy w domu Wiki gotuje u siebie w pokoju:) Najczęściej zupę ogórkową. Czasem doproszę się o herbatkę:) A mama każdą wolną chwilę poświęca na krzyżyki:) W mojej rudej głowie pojawił się pewien plan, który pomalutku staram się wdrażać w życie:) Mam nadzieję, że się powiedzie:)

A co ostatnio powstało? Proszę bardzo:

Słodki zajączek

Ślubna

Gwiazda betlejemska.
Zajączek robiony na zamówienie. bardzo malutki, ale jakże uroczy. Powstała już kartka urodzinowa, na której  zając się znalazł, ale pochwalę się nią dopiero, gdy jubilat ją dostanie:) Gdyby ktoś był zainteresowany takim małym zajączkiem, misiem, lwem, kucykiem czy uśmiechniętym kwiatkiem, to zapraszam do kontaktu. Tworki mogą zagościć na kartce okolicznościowej, na metryczce, zakładce lub na czym tam jeszcze wymyślicie:)

Kartka ślubna tez już stworzona, ale nią też pochwalę się po wręczeniu nowożeńcom:)

Natomiast gwiazda betlejemska to pierwsze dzieło, jakie powstało już z myślą o świętach:)

Na dzisiaj tyle, zostawiam Was jeszcze ze złotą myślą naszej córki;

"Tata jest, mama jest, Tolja jest- wszyscy mają buty".

Miłego i leniwego popołudnia:) Ahoj!!! <3